Return to site

Nie wierzę Dorocie Segdzie

Sprawa odwołania spektaklu "Słaby rok" z FST w Łodzi.

Na podstawie regulaminu Festiwalu Szkół Teatralnych, nawet z nielegalnie i nieudolnie wprowadzonym dopiskiem, nie ma możliwości wykluczenia spektaklu SŁABY ROK z Festiwalu Szkół Teatralnych.

Ej, dorośli, ogarnijcie się! Dlaczego wbijacie nóż w plecy swoim studentom? Piastujecie funkcje publiczne. To dla nich i dzięki nim istniejecie jako Rektorzy, Profesorowie. Sens Waszych stanowisk i kierowanych przez Was uczelni to praca na rzecz tych młodych ludzi. W co Wy gracie? I dlaczego do cholery oszukujecie?!

Dla niezorientowanych, w skrócie: studenci Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu zrobili szczery do bólu spektakl dyplomowy „Słaby rok” (reż. Martyna Majewska), w którym opowiadają o szkole, o kształceniu, o profesorach i o sobie, nie patyczkując się, mówiąc, jak są traktowani podczas egzaminów, przez profesorów, i – jeśli wierzyć widzom i recenzjom – jest to bardzo dobry, osobisty i przejmujący spektakl. Ale podobno nie spodobał się na Wydziale. Może za bardzo komuś dopiekł? Bo choć „Słaby rok” był już umieszczony w programie Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi, nagle podjęto decyzję, że nie pojedzie, bo… i zaczęło się gorliwe i żenujące wymyślanie, dlaczego.

1.

W Regulaminie Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi, jeszcze w dniu 24 kwietnia stał taki punkt: „Spektakle Off Festiwalu muszą prezentować specyfikę kształcenia na danym kierunku studiów”.

Dziś, 5 dni później, na stronie Festiwalu wisi Regulamin, w którym przy tymże punkcie, jak deus ex machina, w cudowny sposób pojawił się na końcu zdania dopisek w nawiasie: „(np. specyfikę lalkarską lub taneczną)”. Magia.

Skąd ten dopisek? Kto go tam włożył? I w jakim trybie, skoro punkt 18. tego regulaminu mówi, że…: „Regulamin wchodzi w życie po uchwaleniu go przez Senaty Uczelni uczestniczących w Festiwalu”. Kiedy się te Senaty zebrały, żeby wcielić tę poprawkę, hmhmm?

Nie wiem, czy ktoś z Was się nad tym zastanawiał, ale jest to, szanowni dorośli, oszustwo. Złamanie prawa. I w imię czego? Żeby wbić nóż w plecy swoim studentom?

Czego właściwie uczycie swoich studentów?

Dlaczego ta zmiana jest tak istotna? Ten punkt Regulaminu stał się punktem zaczepienia m.in. dla Rady Pedagogicznej, która zebrała się, aby wypowiedzieć się gremialnie, że spektakl ten za bardzo lalkowy nie jest.

2.

Wcześniej.
Rada Wydziału Akademii Sztuk Teatralnych - Filia we Wrocławiu odebrała spektakl 8. kwietnia. ODEBRAŁA. Czyli uznała, że jest to dyplom godny Wydziału Lalkarskiego, uznała że spełnia wymogi stawiane przed nimi jako studentami kierunku aktorstwo, specjalizacja: aktor teatru lalkowego. I nie miała problemu z tym, że spektakl jedzie na Festiwal.

Skandal wybuchł po spektaklu 15. kwietnia, który obejrzała m.in. Dorota Segda (rektorka szkoły) i Jerzy Bielunas (prof. tejże szkoły) i inne osoby. Po obejrzeniu spektaklu prof. Segda od serca gratuluje studentom spektaklu, a dzień później – podejmuje decyzję o odwołaniu ich udziału w Festiwalu. Yyyyy… Skąd wyszła iskra? Trudno powiedzieć. Ktoś wie?

No i potem ten komunikat „Rady Pedagogicznej” (sic!) http://www.ast.wroc.pl/komunikat-rady-pedagogicznej-wydzial…: „Rada potwierdziła brak możliwości udziału spektaklu...”, „...niespełnienie wymogu regulaminowego ww. festiwalu, którym jest zaprezentowanie specyfiki Wydziału”.

Co za bzdury!

W Regulaminie Festiwalu jest mowa o tym, że: "Decyzję o nominowaniu spektaklu do pokazu na Off Festiwalu podejmuje Rektor Uczelni zgłaszającej spektakl". Taka decyzja została przez Panią Rektor Dorotę Segdę dawno podjęta, ponieważ spektakle należało zgłosić do 40 dni przed Festiwalem, czyli do ok. 26 marca. "Słaby rok" został zgłoszony zaocznie (przed premierą) i znalazł się w programie Festiwalu. A Rada Wydziału zaaprobowała spektakl.

A teraz wyobraźcie sobie, że 25. kwietnia "Rada Pedagogiczna" post factum podejmuje działania sabotujące udział własnych studentów na Festiwalu.

DLACZEGO i PO CO? Logiki tutaj raczej nie znajdziemy, tylko złą wolę i zakulisowe interesy, których Rada jest pewnie tylko narzędziem. Po co się wtrąca? Rada nie ma tu nic do gadania - więc czy popiera, czy zabrania - nie ma to żadnego znaczenia! Do gadania mają Rektor (i swoje zadanie wykonał, patrz wyżej) i Komitet Organizacyjny, ale niewiele: "W czasie trwania Festiwalu Szkół Teatralnych utworzony zostanie Off Festiwal, gdzie mogą być prezentowane poza konkursem, w UZGODNIENIU z Komitetem Organizacyjnym, inne spektakle będące efektem pracy artystyczno – naukowej wydziałów aktorskich oraz wydziałów lalkarskich" (pkt 14. Regulaminu Festiwalu). Czyli najpierw Rektor decyduje o nominowaniu spektaklu, i potem uzgadnia to z Komitetem Organizacyjnym Festiwalu. I robi to w marcu. I nie ma procedury autodyskwalifikacji.

Po co więc w kwietniu zbiera się Rada Pedagogiczna, która wbija nóż w plecy swoim studentom, zgłoszonym i zakwalifikowanym do udziału w Festiwalu? Po co? Kto mi to wyjaśni? Po co tyle wysiłku? W imię czego? W obronie kogo? Festiwalu?! Absurd. W obronie Rektorki Doroty Segdy? Naprawdę ona tu wymaga obrony? A nie prawo studentów do zebrania owoców swej i pedagogów (a tak!) pracy? Jeżeli pedagodzy tak postrzegają swoją rolę, to może niech Pani Segda nie broni tego wydziału przed Jarosławem Gowinem (http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/274437.html%0A ). Nie ma sensu. Niech Gowin zmiecie ten Wydział. Naprawdę. Pedagodzy, którzy sabotują własnych studentów, działają przeciw ich interesowi, niweczą ich trud, marnują ich szanse? Wstydźcie się. A jak minister Gowin będzie Was likwidował, to proszę, choć wtedy zachowajcie twarz i nie proście studentów o obronę Wydziału.

Czy czujecie ten absurd? Zgłaszam swoje dziecko na konkurs Miss Ziemi Niczyjej. Zakwalifikowują je, po czym sama eliminuję swoje dziecko z konkursu, dopisując nielegalnie (!) jakieś dyskwalifikujące je w moim przekonaniu warunki do regulaminu, np. że trzeba mieć włosy w kolorze jasny blond. Potem zbiera się rodzina, która potwierdza moją decyzję, że moje dziecko się nie nadaje. Nawet organizator konkursu nie miał żadnych problemów z udziałem mojej córki - to ja sama z siebie wymyślam, że jest za mało blond!

Przy okazji , w związku ze słowami Pani Rektor: "Do prezentacji w Łodzi dyplomu pokazującego takie właśnie umiejętności jesteśmy zobowiązani regulaminem Festiwalu i wszelkimi ustnymi umowami", muszę nadmienić, że podmioty publiczne zawierają umowy pisemnie, a nie ustnie - bo Uczelnia to nie jest prywatna firma ani prywatna sprawa kolegów rektorów.

3.

Idźmy głębiej w ten absurd, w który dorośli wkręcili młodych i siebie. Czytajmy litera po literze ten kluczowy, niby dyskwalifikujący zapis w regulaminie Festiwalu: spektakle w nurcie OFF „muszą prezentować specyfikę kształcenia na danym KIERUNKU studiów”. A jakie to właściwie są KIERUNKI studiów? Statut Akademii Sztuk Teatralnych w Art. 4 mówi, że uczelnia prowadzi kształcenie na dwóch KIERUNKACH:
1. aktorstwo (!),
2 reżyseria.

Tak, kierunek studiów to po prostu aktorstwo i kropka. "Aktor teatru lalek" - to jest specjalizacja, a nie - kierunek. Tak, na Wydziale Lalkarskim mamy kierunek AKTORSTWO, bez rozróżnienia, czy dramatyczne, czy teatru lalek. Nie ma zatem kierunku „lalkarstwo”. Więc cokolwiek by studenci zagrali, z lalkami czy bez, zaprezentowaliby specyfikę kształcenia na kierunku aktorstwo. Ktoś nie dość sprytny pisał ten regulamin…

Ale z jakichś powodów, bezprawnie, pojawił się w tym punkcie w magiczny sposób ów dopisek w nawiasie o "specyfice lalkarskiej lub tanecznej". Odstawmy na bok tryb, w jakim dopisek się pojawił (pewnie doczekamy się jakiegoś żenującego wytłumaczenia, które już totalnie zrujnuje wiarę młodych ludzi w dorosłych, autorytety, władze. Pewnie postawią na „pomyłkę”). Ten dopisek pisał baran. Serio. Prawnie słowo „np.” („np. specyfikę lalkarską lub taneczną”) oznacza, że „specyfika lalkarska” to nie jest wymóg, że to nie jest katalog zamknięty przykładów owej specyfiki. Specyfika może być dużo szersza. Więc ten dopisek tak naprawdę niczego nie wyklucza!

A co to jest w ogóle „specyfika lalkarska”? Studenci wyjaśniają: „Używamy środków wyrazu artystycznego, których nauczyliśmy się przez cztery lata edukacji na wydziale lalkarskim AST. W strukturze przedstawienia korzystamy z:
- animacji lalki,
- animacji obiektów,
- gry aktorskiej w masce,
- ożywiania przedmiotu,
- gry aktorskiej w planie żywym,
- choreografii,
- piosenki aktorskiej,
- improwizacji,
- środków multimedialnych”. W tym zakresie oni są kształceni. I właśnie tę regulaminową specyfikę kształcenia na ich kierunku AKTORSTWO, specjalizacja AKTOR TEATRU LALEK, w pełni pokazują w spektaklu. A nawet pokazują coś więcej niż tylko specyfikę sztuki, którą uprawiają. Pokazują dobitnie tę specyfikę kształcenia na ich kierunku: na ich wydziale, w tych konkretnie murach, w tych konkretnych czasach, z tymi konkretnie pedagogami. Specyfika do potęgi. Twórcy tego spektaklu wyrobili 1000% normy specyfiki, o której mowa w regulaminie, pokazując, jak "specyficznie" są traktowani podczas egzaminów, studiów, lat spędzonych w szkole. Spektakl oddaje do bólu specyfikę kierunku: aktorstwo we wrocławskiej filii AST. Nie mógłby on powstać na żadnym innym kierunku, a nawet roku.

Jednak zapis w regulaminie wykorzystano, aby mieć argument do wykluczenia aktorek i aktorów „Słabego roku” z udziału w Festiwalu. Tymczasem, jak widać, na podstawie tego regulaminu, nawet z nielegalnie i nieudolnie wprowadzonym dopiskiem, nie ma możliwości wykluczenia spektaklu „Słaby rok” z Festiwalu Szkół Teatralnych.

W decyzji Segdy nie ma miejsca na żadną uznaniowość. Ją, jako przełożoną instytucji publicznej, obowiązują ją statuty, ustawy, Konstytucja. Uczelnia istnieje dla studentów, nie dla Rektora. Ma swą misję i obowiązki. Nie ma w nich sabotowania pracy studentów.

W związku z powyższym oczekuję, że Rektor Dorota Segda oraz Rektor Mariusz Grzegorzek niezwłocznie przywrócą spektakl „Słaby rok” do programu Festiwalu.

4.


Statut Akademii Sztuk Teatralnych (AST): "podstawowymi zadaniami Uczelni są (…) kształcenie i wychowanie w duchu ideałów humanizmu, wychowywanie w poczuciu odpowiedzialności za umacnianie zasad demokracji i poszanowanie praw człowieka".


Nie rozumiem, jak to im się wszystko składa… Te wartości i to działanie… Słabe to, oj słabe. Słaby rok, słabe kształcenie, słabe wartości, słabe ideały.

5.


I drastycznie nie rozumiem, o co chodzi z tym Festiwalem Szkół Teatralnych: dlaczego troje Rektorów publicznych uczelni robi Festiwal tylko dla części swoich studentów? I tak usilnie wzbrania reszcie pełnego udziału w nim? Nazwa Festiwalu mówi przecież o sztukach teatralnych. To nie festiwal wydziałów aktorskich, choć tak Rektorzy wpisali w regulaminie. Studenci innych wydziałów od lat usiłują wedrzeć się na „salony”, Rektorzy w końcu łaskawie dopuszczają ich, ale tworzą dla niech nurt „OFF”. OFF?! Jaki OFF? Odmawia im się udziału w konkursie, nie mogą powalczyć o nagrodę z publicznych pieniędzy, pozbawia ich się tego, do czego dostęp mają ich koledzy na tej samej uczelni. To nie OFF, to dyskryminacja. Co, że regulamin? A kto go tworzy? Rektorzy. Co to za Rektorzy, którzy wykluczają swoich studentów? Którzy dyskryminują?

Spektakl w reż. Piotra Ratajczaka „Český díplom” z tego samego wydziału do dziś zdobywa festiwale, serca widzów, uznanie krytyków i nagrody jurorów. Wymiata. Aktorzy „lalkowi” zdobywają uznanie po prostu – bo są aktorami. Teatr formy jest dużo szerszy niż Wasze wyobrażenie o teatrze lalkowym. A Kantor to jaki teatr robił?


Zamiast korzystać z polskich doświadczeń i z tego, co się dzieje na świecie, inspirować się podejściem naszych czeskich sąsiadów – segregujecie, tworzycie okopy, wpychacie młodych ludzi do skansenu, do Waszego przestarzałego wyobrażenia o teatrze lalkowym. Jest jeszcze Wydział teatru tańca w Bytomiu, w nieformalnej likwidacji.


Pozbawiacie teatr dopływu, inspiracji, mieszania, rozwoju i tworzenia nowego. Świat się zmienia. Teatr w Polsce się kisi. Nie czujecie, że wymaga zmian?

6.

A jeśli ważą się losy Wydziału Lalkarskiego z powodu zmian w prawie, to lepszym pomysłem byłaby otwarta i dorosła rozmowa z pedagogami i studentami, społecznością uczelni, oraz namysł nad koniecznymi zmianami, o których notabene mówi spektakl, zamiast takiej wojny podjazdowej wobec własnych studentów i traktowania per noga. Chcecie ratować wydział? Nie wbijajcie noża swoim.

Grajcie fair. Nie po trupach.

 

A do Rektorów wysyłam stosowne zapytania o informacje publiczne.

Epilog

W ciągu godziny od wysłania do szkół: łódzkiej, krakowskiej i wrocławskiej wniosku o dostęp do informacji publicznej o uchwały Senatów o zmianie Regulaminu Festiwalu (które to uchwały nie istnieją, bo Senaty się wcale nie zebrały, zaś zmianę Regulaminu dokonano "tak o", edycją w Wordzie) oraz wniosku w trybie art. 241 Kodeksu Postępowania Administracyjnego, studenci otrzymali telefon z informacją o przywróceniu spektaklu "Słaby rok" do programu Festiwalu.

Moc słowa pisanego? :)

Tak wyglądał Wniosek w trybie Art. 241 KPA o przywrócenie spektaklu "Słaby rok" do programu Festiwalu:

Tak wygląda Wniosek w trybie art. 241 KPA

Oficjalną odpowiedź na to muszę dostać w ciągu 30 dni.
A tak wyglądał wniosek o informację publiczną do AST w Krakowie i Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu (obowiązek odpowiedzi - do 14 dni):

broken image

A tak do łódzkiej filmówki:

broken image

Takie wnioski często przypominają osobom piastującym funkcje publiczne, że działają w pewnym określonym systemie prawym, a nie na prywatnym folwarku. W każdej instytucji obowiązują demokratyczne wartości, procedury, ustawy, rozporządzenia i Konstytucja. Warto o tym przypominać. Przypominać o granicach władzy i obowiązkach organów zarządzających. Korzystanie z prawa jest fajne :)

Teraz cierpliwie czekam na odpowiedzi. Z kilkoma dokumentami władze uczelni mogą mieć problem...


I piszę wniosek o zaprzestanie dyskryminowania i włączenie studentów wszystkich wydziałów (lalkarskich i teatru tańca) do zmagań konkursowych od przyszłego roku.

W godzinę od wysłania wniosków do Rektorów, aktorzy i aktorki "Słabego roku" dostali telefon z informacją, że jadą na Festiwal.
#takdzialademokracja :)