Return to site

Jak nie popełnić błędu? Do rozdartego wyborcy

Na kogo głosować?

Nie, ja Ci tego nie powiem. Opowiem tylko, jak przez przypadek NIE POPEŁNIĆ BŁĘDU. I może pomogę rozwiązać dylematy.

Oto mały przewodnik dla skołowanego wyborcy: JAK "DZIAŁA" TWÓJ GŁOS w głosowaniu na radnych do rad gmin (miast)?

---

Zdarza się, że do rady gminy (miasta) czy do sejmiku kandyduje znajoma nam osoba: uprzejmy sąsiad, lekarka, popularny sportowiec, znany nauczyciel, sympatyczny chłopak lub młoda dziewczyna, której z plakatu dobrze z oczu patrzy.

Musisz wiedzieć, że oddając głos na tę osobę, tak naprawdę nie do końca głosujesz na nią. Bo twój głos idzie i na kandydata, I NA CAŁĄ LISTĘ danego komitetu wyborczego (partii, ugrupowania). Może się więc nawet zdarzyć tak, że "twój' kandydat nie wejdzie do rady, bo osobiście dostał za mało głosów, ale Twój głos przeważy, że wejdzie więcej innych osób z tej listy - bo głos na kandydata idzie do "wspólnego wora" :)

Zawsze więc patrz, z jakiego komitetu wyborczego (partii) osoba startuje - bo oddając głos na nią, pomagasz wejść innym, którzy z list tego komitetu (partii) startują*.

---

Jeśli więc znajomy/a lub popularna osoba jest na liście komitetu, który jest sprzeczny z Twoimi wartościami, z Twoją wizją świata, miasta, to choćby to była Twoja przyjaciółka lub ulubiony pediatra - TO WIEDZ, że jeśli na nich zagłosujesz, to pomożesz wejść do rady miasta większej liczbie osób z tego komitetu - czyli np. tym, którzy np. sieją nienawiść, manipulują, kłamią lub... będą chcieli wycofywać cyfry arabskie ze szkół - i dasz im rządzić Twoim miastem.

Czy chcesz oddać miasto, szkoły, teatry, domy kultury, biblioteki na pastwę ideologii i wartości, z którymi się nie zgadzasz?

W tym momencie przyjaźń i sympatia do jednej osoby to chyba za mały powód, by w tej "transakcji wiązanej" otwierać drzwi dla tych, których nie chciałbyś/chciałabyś widzieć w organach władzy.

---

Jak to działa?

System w miastach (gminach) pow. 20 tys mieszkańców mamy bowiem taki, że WSZYSTKIE głosy oddane w Twoim mieście na listę danego komitetu (partii lub lokalnego komitetu) są sumowane i przeliczane proporcjonalnie na mandaty (mandaty - czyli liczbę miejsc, jakie dany komitet "dostanie" w radzie czy sejmiku). Mówi o tym całkiem klarownie art. 416 Kodeksu Wyborczego:

"W gminach liczących powyżej 20 000 mieszkańców podziału mandatów pomiędzy listy kandydatów dokonuje się proporcjonalnie do łącznej liczby ważnie oddanych głosów odpowiednio na kandydatów danej listy". *

Czyli WSZYSCY kandydaci na listach "pracują" na sukces swojego komitetu, czyli ogólną liczbę mandatów, jaki komitet uzyska w radzie. To dlatego też często znajdujemy na listach popularnych sportowców - by "nabili" wynik i "wypracowali" swoim nazwiskiem większą liczbę mandatów dla danej partii (ugrupowania).

I weź pod uwagę, że nawet jeśli się dostaną do rady, to raczej będą głosować tak, jak im partia każe...

Co dalej? Komitet zdobył np. 5 mandatów w nowej radzie miasta. Kto wchodzi? Tu jest logicznie - wchodzą te osoby z listy komitetu, które dostały najwięcej głosów (zazwyczaj to są osoby z pozycji 1 na listach), do wyczerpania przypadających na listę mandatów**.

Zatem oddając głos na miłą dziewczynę, pomagamy danemu komitetowi (partii) zdobyć jak najwięcej głosów i rozdzielić jak najwięcej mandatów. A dziewczyna raczej i tak nie wejdzie. A jak wejdzie, to raczej i tak będzie głosować, jak jej każe partia...

---

DRUGA SPRAWA. Na marginesie.

Proszę, nie dajmy się nikomu zaszantażować. Nie podejmujmy decyzji o głosowaniu na podstawie tego, że np. ktoś u władzy obiecał "lać kasę szerokim strumieniem" tylko tym samorządom, w których wybrani zostaną "swoi". To szantaż. To drwina z kraju i demokracji.

Pomyślmy, co nam z bogatych szkół, w których będą uczyć, że np. homoseksualizm jest grzechem/chorobą/itp, a rolą kobiety myć naczynia i rodzić dzieci? Co nam z dotacji dla teatru, który będzie tubą propagandową? O nauczaniu historii boję się pomyśleć.

Pomyślmy, czy warto wchodzić w układy z szantażystami?

---

Mam nadzieję, że pomogłam nie popełnić błędu i uporać się z dylematem.

Nie zmarnuj swojego głosu. Głosuj świadomie. Pozdrawiam.

Dziewczyna w kaszkiecie :)

___

*UWAGA: Powyższe dotyczy tylko gmin liczących POWYŻEJ 20 tys. mieszkańców.

W gminie liczącej DO 20 000 mieszkańców o wyborze na radnego rozstrzyga liczba ważnych na niego oddanych głosów (art. 415 Kodeksu Wyborczego) - czyli np. w Podkowie Leśnej, Ozorkowie, Turku czy Lwówku głosuj spokojnie, bez żadnych dodatkowych skutków politycznych na tego, kogo popierasz jako osobę, nieważne na jakiej jest liście :)

Jest tylko jedno ALE... Bartosz Wilk ostrzega, że w praktyce ta osoba często i tak jest pociągana za sznurki przez komitet... Więc w praktyce - i tak dajesz głos na listę danego komitetu... Eh.

** Jest jeszcze algorytm przeliczania ile mandatów w poszczególnych okręgach, ale w tym wywodzie to nieistotne.

---

PS.: ten post nie narusza ciszy wyborczej. Można go szerować bez ograniczeń, do czego namawiam.

Alina Czyżewska

---

A tekst się wziął oczywiście z mojego facebooka.