Return to site

Gorzów to jest to?

Słucham właśnie audycji o kulturze w Radio Gorzów 95,6 FM.

Jest mowa o nowej marce i nowym logo Gorzów W SAM RAZ (zamiast dotychczasowego Gorzów PRZYSTAŃ). I tak sobie rozmyślam... W ciągu 6 lat powstały festiwale z nazwą Przystań, miejsca z nazwą Przystań, hasła z nazwą Przystań. Oklejono Przystanią autobusy, etykiety, miejsca, wydawnictwa, gadżety, wszystko. Wydaliśmy miliony na to, żeby nowe logo się opatrzyło . Nawet zapytałam UM ile dokładnie - dostałam odpowiedź odmowną, Miasto nie ma takiej informacji. Nie wie ile na to wydało?! Nieźle. "Wydajmy lekką ręką kolejne miliony. Gospodarność? Po co? A to moje pieniądze? To wydam lekką ręką". Miliony.

Jaka logicznie myśląca firma, po wydaniu MILIONÓW na to, żeby logo się opatrzyło, ZMIENIA to logo? Nike, Sony - kto z nich jest takim ignorantem i pozwolił sobie na tę rozrzutność i strzał w kostkę, by zmieniać logo? Hmmm... No, ale Nike szanuje pieniądze, bo są prywatne. Prezydent ma publiczne, więc po co szanować?

A czy następny prezydent też będzie SOBIE zmieniać NASZE logo? Bo tak naprawdę czyje jest to logo? Prezydenta? Czy Miasta - czyli nasze? To chyba oczywiste. Dlaczego więc prezydent odgórnie zadecydował o tym, że stare logo już nie i będzie nowe? Jest jakimś specem od marketingu?

Wynajęta firma zrobiła, co prezydent zlecił, bo z tego żyje. Płacą firmie za zmianę - to zmienia. Przecież firma nie powie - ej, władcy gorzowscy, nie zmienia się bez sensu loga, nie wywalajcie kasy na darmo.

Magistrat próbuje "zaczarować" rzeczywistość, mówiąc nie o zmianie, ale o "odświeżeniu" marki i logo. Hmmm, odświeżanie to jest to, co robiła Coca Cola - porównajcie sami ewolucję logo na przestrzeni... 130 LAT! Zmiany następowały płynnie, a logo wyjściowe jest bliskie logu dzisiejszemu, nikt nie ma wątpliwości że to jest TO SAMO. U nas jest totalna zmiana. Kolory, kształt, nazwa (sprawdź i wypowiedz się w na naszej oddolnej ankiecie- http://gorzowwsamraz.pl/).

Jak to powinno wyglądać w samorządnym, a nie autorytarnym mieście?

1. Prezydent otrzymuje od mieszkańców wnioski, że marka i logo Przystań im nie leżą, że nie utożsamiają się, że je to logo wścieka i mają go dość. Ewentualnie radni przebąkują coś w tym temacie.

2. Robi w tej sprawie konsultacje z mieszkańcami. Przedstawia również dane dotyczące
- ile wydano na dotychczasową markę
- jakie koszty wiążą się z wdrażaniem nowej marki i logo
- -jakie koszty są związane z opracowaniem nowej strategii i logo (ok. 150 tys).

3. Jeżeli z konsultacji wychodzi, że ta marka po 6 latach się zużyła, mieszkańcy jej nie chcą, i mają na to argumenty, to prezydent kieruje do Rady Miasta pod głosowanie uchwałę o przystąpieniu do opracowania ("odświeżenia") nowej marki. Rada musi też uchylić uchwałę o dotychczasowej marce i logo!

4. Jeżeli Rada to uchwali, wówczas Prezydent jako władza WYKONAWCZA wykonuje ową uchwałę, czyli robi przetarg na opracowanie (w języku demagogicznym: "odświeżenie") nowej marki i logo. W warunkach przetargu zapisuje się OBOWIĄZEK przeprowadzenia KONSULTACJI Z MIESZKAŃCAMI - w jakim kierunku będziemy zmierzać, jakie mamy pomysły i potencjały. Bo marka to nie pomysł znikąd, tylko to, co mamy! Pracujemy na tym, co mamy. A nie na wymysłach! Konsultacje po to, byśmy np. nie zostali zaskoczeni niefajnym logo, z którym się nie utożsamimy, które nam zostanie wepchnięte na siłę.

5. Wypracowana Z MIESZKAŃCAMI marka i logo trafiają w formie projektu uchwały do Rady Miasta. Rada przyjmuje uchwałę.

6. Dopiero teraz następuje publiczna prezentacja skonsultowanej i uchwalonej, czyli OBOWIĄZUJĄCEJ nowej marki i nowego logo.

Dziękuję za uwagę.

A prezydentowi, który mój blog czyta (wiem, bo straszy czasem niektórych ostro wypowiadających się o nim dyskutantów wkomentarzach na FB) i mam nadzieję troszkę się dokształca dzięki temu w przepisach, życzę lepszej orientacji w procedurach oraz umiejętności odróżniania samorządu od firmy. Miasto to nie firma. Potrzebuje chodników i przedszkoli, a nie logo. Od logo ani mieszkańców, ani pieniędzy, ani poprawy jakości życia nie przybędzie.

Wiem też, że prezydent nie myśli szczególnie o mieście, tylko o swojej karierze i jak wygrać kolejne wybory. Czyta to i już myśli: "zrobimy w 2018 suuuuper Dni Gorzowa i jeszcze parę uciech "dla ludu", mieszkańcy będą mnie kochać, będę chodził po ulicy, a oni będą mówić, jaki to ja ludzki i bliski mieszkańcom. Aliny profil czyta kilka osób, a na Dni Gorzowa przyjdą tyyyysiace WYBORCÓW, ups! znaczy MIESZKAŃCÓW. Ludzie w większości nie kumają, jak działa miasto i można ich kupić festynami (hahha! Za ich własne pieniądze! To jest świetne! Jupiii! Uwielbiam być prezydentem!) i przecinaniem wstęg - otwarcia dróg i inwestycji zaplanowałem na tuż przed wyborami, urzędnicy już dawno dostali dyspozycje by zdążyć PRZED WYBORAMI! I będę miał te głosy. A przepisy? Policja za to nie ściga, a procedury sądowo-administracyjne trwają i NIC za to nie grozi, oprócz naprawienia błędu. Alina się za chwilę wykończy. A my jedziemy dalej i w sam raz!"

Skąd o tym wiem? Ano ...Wójcicki jako wójt Deszczna mówił o tym nam, Ludziom dla Miasta, przed wyborami, jak się wygrywa wybory, będąc prezydentem . Mówił wówczas w kontekście, jakie ma narzędzia do dyspozycji Tadeusz Jędrzejczak i dlaczego trudno z nim będzie wygrać. Nie sądziliśmy, że sam na jego miejscu będzie działał tak samo. Mówił, jak się planuje inwestycje, otwiera szkoły w odpowiednim przedwyborczym czasie, tj. jak się kupuje wyborców za ich własne pieniądze. I dlaczego tak jest, że w większości miast urzędujący prezydenci zostają wybierani na kolejne kadencje. I jak robić sobie kampanię za publiczne pieniądze.

Pozdrawiam :)

Zdjęcie pochodzi ze strony FB Coca Cola.